Prezes GPW pisze list do
pracowników... Pożegnalny?
Z końcem czerwca kończy się kadencja Adama Maciejewskiego
jako prezesa GPW, a 26 czerwca odbędzie walne zgromadzenie wspólników na którym
akcjonariusze zdecydują o powołaniu nowego szefa. Tymczasem w oczekiwaniu na
nadchodzące zmiany Maciejewski napisał list do pracowników...
Treść listu publikujemy poniżej
(pisownia oryginalna).
Drodzy
Państwo,
Tym
razem to będzie wypowiedź bardzo osobista.
Na
studiach w trakcie wakacji co roku wyjeżdżałem do pracy. W różne miejsca. W
Szwecji zbierałem jutron. To taki owoc rosnący na niewielkich krzaczkach, ale
niestety na terenach podmokłych, bagiennych. Chodząc po tych odległych terenach
widywałem różne piękne zjawiska - krajobrazy, jelenie, sarny, łosie... Kiedyś
trafiłem na piękną polanę porośniętą kwitnącymi, żółtymi kwiatami. Byłem
zachwycony. Delikatnie przechodząc przez polanę napotkałem na coś w rodzaju
rowu z wodą. Postanowiłem to przeskoczyć. I przeskoczyłem. Tylko po drugiej
stronie grunt okazał się zdecydowanie mniej stabilny. Z wierzchu wyglądał na
wystarczająco solidny, a przy okazji cały czas piękny i kwitnący. Zapadłem się
po szyję. Wtedy zrozumiałem, że są takie
miejsca, które tylko z wierzchu są piękne i atrakcyjne. Pod spodem jest
cuchnące bagno i mało przyjemne stworzenia - tam nie ma żadnych kwiatów i cudownych
jeleni - co najwyżej ich zbutwiałe szczątki. Wtedy, jakimś nadludzkim
wysiłkiem wyszedłem z tego bagna. Musiałem zrzucić ubranie i schnąć na wietrze.
Tak było dawno, dawno temu. Później miałem jeszcze kilka podobnych sytuacji -
lubię ryzyko. I żyję !
Półtora
roku temu zaoferowano mi bym pokierował Giełdą. Wiedziałem, że to jest kolejne
wyzwanie i, że będę musiał wejść na kolejną łąkę, którą niby znam doskonale,
ale która oprócz tego, co znam, ma też to, czego nie znam, to co jest
najniebezpieczniejsze, co nie kieruje się zasadami zwanymi dobrymi praktykami,
moralnością i uczciwością. Ponieważ jestem urodzonym optymistą, mam naturalną cechę wiary w
ludzi i nie należę do ludzi bojaźliwych - przyjąłem tamtą propozycję. Ostatnie
kilkanaście miesięcy to był okres uczciwej, ciężkiej pracy, pełnej pasji i
wizji. Udało się bardzo wiele, a jeszcze więcej jest już w trakcie
zaawansowanych prac. Nie chcę teraz, a czasami nie mogę ich wymieniać. Giełda,
mimo wielu trudności i przeciwności, ma jasny, ambitny plan rozwoju. Wymaga on
ogromnego wysiłku, konsekwencji i odwagi. Ale rezultaty będą tego warte. Wielu
mądrych ludzi bardzo nas doceniło. Szczególnie dobrze widać to poza Polską, z
miejsc pozbawionych skazy lokalnych gier interesów.
Z końcem czerwca skończy się
moja kadencja, kadencja aktualnego Zarządu i Rady Giełdy. Nie wiem jaki będzie
skład tych organów. Nie wiem kto będzie kierował Giełdą. Wiem, że uczciwość i
ciężka praca zawsze mi pomagały. I cieszę się, że zawsze Was do tego
namawiałem. To się naprawdę dotychczas sprawdzało. Mam wiarę, że i tym razem
się sprawdzi. Jednak to, co obserwuję
bardziej mi przypomina to bagno porośnięte pięknymi kwiatami. W najśmielszych
fantazjach nie przypuszczałem, że rzeczywistość wokół nas potrafi być tak
okropna. Ale tą rzeczywistość trzeba zmieniać, by nie bać się chodzić po tych
kwiecistych łąkach. Proszę Was, byście nie czynili drugiemu, co Wam niemiłe, byście
zawsze byli wobec siebie lojalni, uczciwi i by prawda zawsze wygrywała z
kłamstwem, a cnota z podłością. To jest prawdziwa siła, której Wam i sobie
życzę.
A
poniżej piękne rośliny porastające grząskie tereny....
Z
pozdrowieniami,
Adam
Maciejewski
List prezesa jako pierwszy
opublikował "Puls Biznesu", a on sam w rozmowie z "Dziennikiem
Gazetą Prawną" wyjaśnia, że był to list skierowany tylko do pracowników
giełdy i upubliczniony wbrew jego woli.
Ten
sposób komunikacji Maciejewskiego z pracownikami nie jest jednak nowością - to
już 29. list napisany przez niego do swoich podwładnych. Czy ten jest ostatni?
http://www.pulshr.pl/
PS
Rozstanie z żalem i jękiem zawodu… Ktoś wie lub domyśla się o co dokładnie chodzi?
Żeby ocenić całą wypowiedź "prezesunia" trzeba by wysłuchać głosów jego podwładnych. Może to wcale tak pięknie nie wygląda jak on to opisuje. Może to pracownicy byli po uszy w bagnie, aż w końcu pękła struna i go wywieżli na taczkach /los
OdpowiedzUsuńMoże chciał dobrze.. ktoś lub coś położyło się na drodze "prezesunia" kariery?
Usuń